piątek, 10 stycznia 2014

Ano...

Uh. Dawno mnie tu nie było. Przepraszam. Znaczy, w sumie, to i tak tu nikt  nie zgląda, ale idk, może ktoś trafi na blog smutnego motylka :)

Mogę wam powiedzieć tylko tyle, że jestem chora. Cholernie. Mam w zwyczaju jeść, kiedy choruję. Nie tym kurwa razem. Nie ma mowy, choroba nie będzie wymówką.
Wypaliłam za dużo papierosów, wypiłam za wiele herbat. Niedobrze mi. Kręci mi się w głowie, nie mam siły, żeby ćwiczyć.

Myślę, że mama zaczyna coś podejrzewać, znów. Muszę zacząć jeść tylko i wyłącznie przy niej.
Jedyna rzecz, która jest pociechą, to to, że wiem, że gdzieś tam jesteście. Jesteście ze mną chuda rodzinko. Kocham Was nad życie.

Cały czas jem, nie umiem się powstrzymać. Muszę znów złapać swój rytm unikania posiłków. Szkoła, zadania, jakaś przekąska, ćwiczenia, sen. Tak powinno to wyglądać. Zupełnie inaczej niż teraz. Od tygodnia nie ćwiczę, usprawiedliwiam się chorobą. Głupi grubas.

Nienawidzę, kiedy zmuszają mnie do spróbowania czegoś. Jestem słaba i zamiast łyżki, to pochłaniam cały talerz. Zamiast wypić herbatę z miodem, to biorę cukier. Nie sięgam po jabłko, ale po czekoladki. Cholernie słaby gruby tłuścioch.

Ano, jedyna miłości.
Ano, wybawczynio.
Ano, przyjaciółko.
Ano, pocieszycielko.
Ano, moja opoko.
Ano, muzo.
Ano, matko.
Ano, Ty jesteś jedyną, której ufam.